Przez fałszywe oskarżenia niewinny ojciec zmuszony jest bronić się przed sądem w kontrowersyjnej sprawie śmierci Kamilka
Wstrząsająca sprawa śmiertelnego znęcania się nad małym Kamilkiem z Częstochowy, której głównymi sprawcami byli jego matka oraz ojczym, nie schodzi z języków. Pomimo oburzenia społeczeństwa, osoby odpowiedzialne za tragiczną śmierć chłopca do dziś nie usłyszały jeszcze wyroku. Z kolei Artur Topól, biologiczny ojciec Kamilka, musi stawić czoła kłopotom związanym z procesami sądowymi. Te zostały przeciwko niemu wszczęte przez Magdalenę B., matkę dwóch jego dzieci – Kamilka i Fabianka. Siedząca za kratkami kobieta postanowiła podjąć próbę ukarania go, oskarżając go o nieuiszczanie alimentów na rzecz synów. Wkrótce jednak okazało się, że były to bezpodstawne zarzuty.
Magdalena B., 36-letnia była małżonka Artura Topóla i matka ich dwóch synów – Kamilka (†8 lat) i Fabianka (8 lat) – zdecydowała się na drastyczny krok. Chciała pogrążyć swojego dawnego partnera, zawiadamiając prokuraturę w Częstochowie o rzekomym niepłaceniu przez niego alimentów na rzecz synów.
Śledztwo w tej sprawie ruszyło już po tragicznej śmierci Kamilka, krzywdzonego aż do śmierci, który odszedł 8 maja 2023 roku. Według zarzutów Prokuratury Rejonowej w Częstochowie, Artur Topól miał unikać obowiązku alimentacyjnego od 11 października 2021 do 17 marca 2022 roku oraz od 5 lipca 2022 do 8 maja 2023 roku.
Służby postanowiły jednak zweryfikować zawiadomienie Magdaleny B., matki malutkiego Kamilka. Przemysław Koziński, prezes Stowarzyszenia Szczyty Alienacji Rodzicielskiej przekonuje: – Artur Topól jeszcze przed tragedią informował Magdalenę B., że ich dzieci są bite i zaniedbane przez ojczyma. Alarmował służby. W ramach zemsty, kobieta doniosła do funduszu alimentacyjnego, że Artur nie płaci alimentów. Tymczasem tata Kamilka regularnie przekazywał jej pieniądze.